Co w TV piszczy… #1 W upalną noc
Co w TV piszczy… #1
W upalną noc / In the heat of the night (1967), reż. Norman Jewison
Już w najbliższy czwartek (10.01) TVP Kultura w ramach cyklu „Sensacyjna zima” pokaże mało znany, a doskonały film Normana Jewisona „W upalną noc”. Sama fabuła nie jest bardzo oryginalna. W niewielkiej miejscowości w stanie Missisipi zamordowany zostaje wpływowy biznesmen. Policji szybko udaje się namierzyć podejrzanego – czarnoskórego pasażera oczekującego na pociąg na lokalnej stacji. Okazuje się jednak, że aresztowany to bynajmniej nie zabójca, a wybitny ekspert ds. zabójstw filadelfijskiej policji. Wydaje się więc naturalne, że lokalna policja będzie bardzo otwarta na pomoc wybitnego fachowca, który mógłby pomóc w rozwiązaniu tej sprawy. Ale znajdujemy się na Południu pod koniec lat 60., a Afroamerykanie dopiero walczą o swoje prawa…
I to właśnie ten społeczny, a nie kryminalny wątek jest w filmie najważniejszy. Dwóch policjantów z jakże odmiennych światów musi współpracować, choć jest to piekielnie trudne. Ich relacje oparte na braku zaufania, zrozumienia, a jakże często na otwartej wrogości, nie mogą służyć śledztwu. Lokalni – w 100% biali – funkcjonariusze to w znacznej mierze ograniczeni, słabo wykształceni, a przy tym bardzo prymitywni rasiści. Nie różnią się zresztą bardzo od lokalnej społeczność. Rodzina ofiary początkowo sprzeciwia się udziałowi czarnoskórego policjanta w śledztwie. Z drugiej strony mamy wykształconego, kulturalnego czarnoskórego fachowca, który mimo tych trudnych warunków decyduje się zostać w miasteczku, by pomóc w znalezieniu mordercy.
Jak ważki i aktualny był to temat, gdy kręcono film, świadczy przykry incydent dotyczący aktora grającego główną rolę – Sidneya Poitiera. Mimo że akcja filmu dzieje się na Południu, nalegał on, by zdjęcia kręcono na Północy, w Illinois. Wszystko dlatego, że sam Poitier prawie padł ofiarą Ku Klux Klanu, gdy był przejazdem w Missisipi. Niestety nie udało się jednak wszystkich scen nakręcić na Północy i plan zdjęciowy na klika dni przeniósł się na Południe, do Tennessee. Tu okazało się, że obawy Poitiera są jak najbardziej uzasadnione – regularnie otrzymywał on pogróżki od okolicznych mieszkańców.
Film został nagrodzony aż pięcioma Oskarami. Najważniejszą statuetkę – za film roku – odebrał producent Walter Mirisch. Za pierwszoplanową rolę męską nagrodę otrzymał Rod Steiger. Kolejna trafiła do Quincy Jonesa, który skomponował muzykę do filmu. Hal Ashby, który swój pierwszy film wyreżyserował dopiero za 3 lata, został nagrodzony za montaż. Co ciekawe, jest to jego jedyny Oskar, mimo że dziś pamiętamy go przede wszystkim jako reżysera tak świetnych filmów jak „By nie pełzać na kolanach” i „Ostatnie zadanie”. Ostatnia statuetka trafiła do Stirlinga Silliphanta – za najlepszy scenariusz adaptowany. Bo film ten powstał na podstawie mało znanej dziś książki Johna Balla pod tym samym tytułem. O czarnoskórym detektywie Virgillu Tibbs, granym w filmie przez Sidneya Poitiera, powstało zresztą kilka książek, ale w Polsce wydano chyba tylko tę i to lata temu (wydawnictwo Iskra, 1970).
A polecam ten film na USA do mnie MOVIE, bo mimo że nie bardzo pokazuje nam turystyczne atrakcje USA, stanowi doskonałą ilustrację sytuacji Afroamerykanów w latach 60. i jest świetną lekcją historii.
Myślę, że warto spędzić czwartkowy wieczór przed telewizorem, by zobaczyć ten wyjątkowy, choć mało dziś znany obraz.
TVP Kultura
Czwartek, 10 stycznia 2019, godz. 20:20