Jak powstało Hollywood?

Jak powstało HOLLYWOOD?

Kiedy ktoś nas zapyta, kto stworzył kino, odpowiemy, że oczywiście bracia Lumière. To oni zorganizowali pierwszy publiczny pokaz ruchomych obrazów. Odbyło się to w Salonie Indyjskim paryskiej Grand Cafe 28 grudnia 1895 roku. I tę właśnie datę przyjmuje się powszechnie za początek kina.

Ale zaraz, zaraz… Co z Edisonem?

Amerykański początek

W 1888 roku ten znany wynalazca rozpoczął w swoim warsztacie w New Jersey eksperymenty z ruchomym obrazem. Zaangażował do tego niezwykle zdolnego człowieka, Williama Dicksona, który poważnie wziął się do roboty i robił wszystko, aby do wynalezionego wcześniej przez swojego pracodawcę fonografu dodać obraz. Tak powstał kinetograf, służący do rejestrowania obrazów, a następnie kinetoskop – urządzenie wyposażone w okular, przez który widz zaglądał do środka, kręcił korbką i oglądał.

Uwaga, uwaga: Louise Lumière, tworząc swój kinematograf umożliwiający kręcenie filmów i ich projekcję na ekranie, korzystał z wynalazku Edisona – kinetoskopu. Kupił go przez podstawionego nabywcę i rozpracował jego działanie, a następnie wymyślił swoje rewolucyjne urządzenie – kinematograf. W 1896 w nowojorskim teatrze Koster and Bial’s Music Hall Edison zaprezentował swoją – ulepszoną – wersję urządzenia Lumière’a.

Już rok później panowie Edison i Dickson zaprezentowali światu dzieło zatytułowane „Monkeyshines, No 1” (które prezentowało, hm…, ruszającą się plamę przypominającą kształtem człowieka), a potem wiele, wiele, wiele (bo ponad sto!) innych ruchomych obrazów, które od 1892 roku pokazywano w budynku (aby nie powiedzieć… budzie) zwanym Black Maria, zlokalizowanym w West Orange, w stanie New Jersey. Była to pierwsza komercyjna wytwórnia na świecie. To właśnie tam powstał między innymi film „Pocałunek” (1896) – dość kontrowersyjny, jak na tamte czasy, bo przedstawiający całującą się parę (ale byli małżeństwem!). Cenzura miała wiele zastrzeżeń!

W 1901 roku Black Marię przeniesiono do Nowego Jorku. I właśnie to miasto miało stać się potęgą kina. A Edison miał grać w tej potędze pierwsze skrzypce.

Współpracę z Dicksonem zakończył w niezbyt przyjaznej atmosferze – poszło o prawa do patentu na filmową maszynę, a także o wizję rozwoju przedsięwzięcia – i zajął się dystrybucją swoich kinetoskopów, a także stworzył wytwórnię filmową – w której między innymi powstał film historyczny „Śmierć Marii, królowej Szkotów”. Dickson natomiast wsparł swoim talentem konkurentów swojego dawnego pracodawcy – wytwórnię American Mutoscope and Biograph, która produkowała mutoskopy (przypominające kinetoskopy maszyny, ale z serią zdjęć zamiast taśmy), później wykupiła prawa do używania videoskopów (umożliwiających wieloosobową projekcję), aby wreszcie produkować biography (na bazie videoskopów).

Na początku XX w. przyszłość kina wcale nie była jednak pewna. Film był nowinką, rozrywką dla ludu – zastąpił przysłowiową kobietę z brodą i połykacza ognia… Pierwsze filmy niczym nie przypominały tego, co dziś z filmem kojarzyły. Nie było fabuły, narracji. Atrakcją był sam ruchomy obraz. Nikt nie traktował go jako… sztuki. Istniało ryzyko, że szybko spowszednieje, znudzi się i odejdzie w zapomnienie. I rzeczywiście na początku XX wieku zainteresowanie filmem malało. Nawet bracia Lumière zajęli się czymś innym…

Na szczęście znalazła się spora grupa entuzjastów, którzy uwierzyli w potencjał kina i postanowili zaangażować się w jego rozwój. I zrobić wszystko, aby kino upowszechnić. A publiczność oczekiwała już czegoś więcej niż tylko krótkich filmów o niczym.

Prężnie działał wciąż Edison. W odpowiedzi na zapotrzebowanie widzów zaangażował Edwina S. Portera jako reżysera. To właśnie on zrealizował ważne dla kina amerykańskiego filmy, które były dłuższe i jako pierwsze opowiadały jakąś historię. Najbardziej znane są: „Napad na ekspres” (1903) – historia bandytów napadających na pociąg, którzy uciekają przed wymiarem sprawiedliwości, aż wreszcie dopada ich zasłużona kara, „Z życia amerykańskiego strażaka” (1903) – historia pewnego pożaru i bohaterskich strażaków, którzy z tymże pożarem dzielnie walczą… To się publiczności podobało. Z wielkim zainteresowaniem śledziła ukazane w filmie historie. Konieczność fabuły w filmie stała się faktem.

Oprócz wytwórni Edisona, a także wspominanego już Biographu, zaczęły powstawać coraz to nowe wytwórnie. Film święcił triumfy. Filmowcem mógł stać się niemal każdy. Konieczne okazało się zatem wprowadzenie jakichś regulacji w tej dziedzinie.

I tak oto na przełomie 1908 i 1909 roku z inicjatywy Edisona (a jakże!) powstała Motion Picture Patents Company (MPPC), mająca celu skupienie przemysłu filmowego w rękach kilku organizacji – tak zwanych trustów producentów (Edison, Biograph, Vitagraph, Essanay i kilka innych), monopolistów. A producenci ci zyskali prawo do patentu urządzeń służących do realizacji filmów, a także do pobierania opłat za rozpowszechnianie ruchomych obrazów. Ci, którzy znaleźli się poza MPPC, byli zmuszeni płacić duże pieniądze za swoją działalność.

To oczywiste, że nie mogli się z tą dyskryminacją pogodzić. Radzili sobie, jak mogli (ta swoista patentowa wojna trwała aż do 1915 roku, kiedy to Sąd Najwyższy USA uznał praktyki monopolistyczne za nielegalne). Wpadli na przykład na pomysł, żeby łączyć dystrybucję dzieł z ich produkcją. Najpierw sprowadzali do Stanów filmy z Europy (czasem zupełnie nielegalnie), co przynosiło im ogromne zyski, później zaczęli robić własne filmy… Ponadto otwierali tzw. nickelodeony, czyli… kina (nazwa pochodzi od 5-centówki, tyle kosztował wstęp), które umożliwiały im rozpowszechnianie filmów niezależnie od trustu (ale, ale… na pomysł nickelodeonów wpadł znienawidzony przez nich Edison – pierwszy tego rodzaju przybytek powstał w 1905 roku w Pittsburghu).

Pierwszy nickelodeon w Pittsburghu

Na początku drugiej dekady XX wieku były już całe sieci takich kin (w 1910 – ponad 10 tysięcy). Co ciekawe, w trzeciej dekadzie XX wieku w miejsce nickelodeonów zaczęły powstawać filmowe pałace (o jednym z nich pisaliśmy – Los Angeles Theatre –  tutaj, przy okazji tekstu o „Człowieku z Księżyca”).

Ale mimo intensywnych działań niezależnych kiniarzy monopolistom udało się skutecznie przepędzić ich z Nowego Jorku. Widzieliście film „Nickelodeon” z 1974 roku? Opowiada między innymi właśnie o tamtych czasach.

Plakat filmu „Nickelodeon”

Z Nowego Jorku do Hollywood

Nękani przez monopolistów producenci musieli uciekać. I szukać odpowiedniego dla siebie miejsca, jak najdalej od Nowego Jorku. W 1911 roku jedno z towarzystw filmowych – NESTOR – wynajęło barak w Hollywood, co dało początek Fabryce Snów.

Hollywood było małą mieściną pod Los Angeles. Mieszkańców niewielu, infrastruktury żadnej, ale wiele zalet. Przede wszystkim leżało daleko od Edisona, i bliżej Meksyku – w razie czego można było uciec przed zobowiązaniami finansowymi. Co więcej, zapewniało wspaniałe warunki do kręcenia filmów. Doskonałe światło, dzięki świecącemu przez cały rok kalifornijskiemu słońcu. Różnorodne krajobrazy stanowiące naturalne scenografie do filmów, których akcja rozgrywała się w różnorodnych zakątkach świata…

Wytwórnie filmowe zaczęły wyrastać tam jak grzyby po deszczu, chociażby w 1912 roku – Paramount Pictures, 1916 – United Artists, 1920 – Columbia Pictures, 1924 – Metro-Goldwyn-Mayer i Warner Bros., 1928 – RKO Pictures, 1935 – 20th Century Fox…

Co ciekawe, niemal całe Hollywood stworzyli żydowscy emigranci z Europy Środkowej i Wschodniej. Paramount Pictures stworzył Adoloph Zukor, węgierski sprzedawca futer, który zarobione pieniądze zainwestował w spółkę z Marcusem Loewem – w biznes kiniarski. Vilmos Fuchs, również pochodzący z Węgier, zainwestował w nickelodeon, co zaowocowało powstaniem potężnej wytwórni Fox. Z terenów dzisiejszej Polski do Hollywood przybyli Samuel Goldwyn (Szmul Gelbfisz), a także bracia Warner…

Znany na całym świecie napis Hollywood (na samym początku dłuższy – Hollywoodland) stworzono w 1923 roku, a w latach 70. wpisano go na listę zabytków.

Źródło: pixabay

I tak to się zaczęło… Tu się dziś zatrzymamy, ale nie mówimy dość. O historii Hollywood będziemy jeszcze pisać, nie raz i nie dwa. Bo to temat niezwykle ciekawy!

 

Źródła:
Syska, J. Wojnicka, Historia filmu, Dragon, Bielsko-Biała 2015
Historia kina. Kino klasyczne, Universitas, Kraków 2012
American Film History, Wiley Blackwell, Malden 2016

Ania Kapuścińska

Share

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Post comment